niedziela, 10 sierpnia 2014

OŚWIADCZENIE



Moje drogie czytelniczki :)
Chciałam ogłosić że to definitywny koniec tej historii. Może oczekiwałyście czegoś innego, może liczyłyście na coś więcej. No ale niestety taki był mój zamiar, tak to chciałam zakończyć.
Tak więc dziękuję za każde miłe słowo, za każdy komentarz, nawet ten negatywny. Wszystko budowało ;) No to żegnam się z Wami, ale obiecuję czytać Wasze blogi :)
O NOWOŚCIACH U WAS INFORMUJCIE MNIE NA ASKU ( ask.fm/kaczorek13 ) ALBO POD TYM POSTEM W KOMENTARZACH :D

Epilog



-----7 lat później-----
Biała sukienka
Welon
Złote obrączki
ON czekający przy ołtarzu
Ja idąca w Jego stronę, a przede mną mała Jowita sypiąca płatki róż.
Tak, Natalia urodziła słodką dziewczynkę. Ona sama została moją druhną.
Nigdy nie myślałam, że i mnie to spotka, nigdy nie wyobrażałam sobie siebie w tej sytuacji, nigdy nie sądziłam, że mężczyzną, którego poślubię będzie ON – światowej sławy siatkarz.
Mały kościół na obrzeżach Łodzi wypełniony po brzegi przez siatkarzy, ale ten najważniejszy stoi obok mnie przed ołtarzem.
- Ja Paweł – powtarzał po księdzu. – Biorę Ciebie Mileno za żonę..
Ciągle nie wierzę że to się dzieje!
- Pawle, przyjmij tę obrączkę – czułam, że głos mi się załamuje – jako znak mojej miłości i wierności..
A jednak! Jestem najszczęśliwsza na świecie!
- Ogłaszam Was mężem i żoną – czekałam na te słowa od tygodni.
Paweł mnie pocałował, już jako MÓJ MĄŻ!!
Wziął mnie pod rękę i wyszliśmy z kościoła. Deszcz ryżu, płatków róż i grosików poleciał na nas. Pozbieraliśmy trochę miedziaków na szczęście i pojechaliśmy na NASZE wesele.
Na sale weselną Paweł oczywiście musiał mnie wnieść.
Życzenia
Pierwszy toast
Pierwszy taniec do piosenki John Legend – All Of Me.

Podszedł Winiar.
- Widzę, że jak już się za coś bierzecie z Pawłem to porządnie – wyszczerzył się.
- No ślub ma się raczej raz w życiu, więc trzeba zaszaleć.
- Milenaa – podszedł młody Winiar.
- Nie zawracaj jej zbytnio głowy – pouczył starszy Winiar, który po tych słowach się ulotnił.
- Co jest mały? – uśmiechnęłam się do niego. Jenyy on ma już 14lat i z genami po tatusiu taki mały nie jest.
- Obiecałaś mi coś kiedyś – zrobił się smutny.
- Żebym to ja teraz pamiętała.. – zgłupiałam.
- Mówiłaś mi kiedyś, że to ja jestem najważniejszym chłopakiem w Twoim życiu.
- Olii.. – zrobiło mi się smutno patrząc na niego. – Wiesz, że Cię uwielbiam, ale jesteś ciut za młody dla mnie. Poszukaj sobie jakiejś panny w swoim wieku i będzie dobrze – puściłam do niego oczko.
- Ale ty jesteś moja! – przytulił się mocno do mnie.
I co ja mam teraz zrobić? Byłam w kropce.
- Oliwier, proszę Cię. Przecież..
- Żartowałem tylko – puścił mnie i się zaczął śmiać.
- Młody! Ja Ci dam takie żarty!
- Ale będziesz mnie odwiedzać?
- Pewnie! Zawsze będziesz dla mnie moim małym Oliwierem – teraz to ja go przytuliłam.

- Jak tam PANI ZATORSKA? – Natala dobitnie zaakcentowała dwa ostatnie słowa.
- Cudownie!! – wyszczerzyłam się.
- Milcia, jak ja ci zazdroszczę – przyjaciółka mnie przytuliła, mimo że cały czas była w szoku widząc pełno siatkarzy.
- Ej! Ty też miałaś weselicho, też byłaś szczęśliwa. Nie! Ty jesteś szczęśliwa! Nawet mi nie mów że jest inaczej.
- No co Ty! Jest cudownie. Jowitka też rośnie..
- Jest słodka. Jak ja wam zazdroszczę – uśmiechnęłam się.
- To się postarajcie o swoje. Najwyższy czas! – zaczęłyśmy się śmiać.
- Co tam moje drogie? – Paweł podszedł do nas i oparł się na moich i Natalii ramionach. – Czemu się nie bawicie?
- Oj daj nam pogadać. Od dwóch tygodni nic innego nie robiłyśmy tylko waszym weselem się zajmowałyśmy – Natala udawała lekki bul wers.
- No wiem, wiem.. I za to Ci kochana dziękuję – Zati dał buziaka w policzek Natce. – Ale daj mi zatańczyć z moją żoną.
Wyciągnął do mnie rękę. Kapela właśnie grała Lady Pank– Zawsze tam gdzie Ty. Paweł mnie objął i pocałował.
- Nareszcie już prawie po wszystkim – odetchnął z ulgą.
- Takie to męczące było? – popatrzyłam na niego sceptycznie.
- Przygotowania może trochę, ale sam ślub cudowny. Wreszcie mogę mówić, że jesteś moją żoną!! – szczerze się uśmiechnął.
Północ, więc czas na oczepiny. Bukiet złapała żona Kurka, krawat Nowakowski. Wszyscy mieli z nich ubaw, bo Pitu i Kuraś to dobrzy przyjaciele. Spiny nie było.
Koło 4 w nocy zmywali się goście, najwytrwalsi, czyli siatkarze zostali prawie do 7.
Każdemu trzeba było podziękować, a każdy (lekko albo i mocniej wstawiony) po raz kolejny życzył wszystkiego co najlepsze.

-----3 miesiące później-----
Kilka tygodni do rozpoczęcia sezonu, dom rodziców Pawła na obrzeżach Łodzi.
Nudna niedziela. Siedzieliśmy przed TV oglądając mecz tenisa.
- Trzeba było po prostej! – Paweł nie potrafi się opanować, kiedy widzi małe, żółte piłeczki.
- Co? – wyrwał mnie z rozmyślań.
- No przecież przegrywa.. – mój mąż był sfrustrowany. – A Ty czemu nie oglądasz?
- Bo.. – zastanawiałam się jak mu to powiedzieć.
- Co jest? – popatrzył na mnie.
- Co byś zrobił jakbym Ci powiedziała, że.. jestem w ciąży..? – przygryzłam dolną wargę i spuściłam głowę.
- Co? Naprawdę?
Pokiwałam tylko głowa. Trochę się bałam popatrzeć na Zatora. A On się przez chwilę nie odzywał.
- Paweł..? – podniosłam głowę. On patrzył gdzieś przed siebie. – Powiedz coś..
- Nawet nie wiem co!
- Ale się cieszysz? – widziałam po nim, że tak, ale chciałam to jeszcze usłyszeć.
- Nie wiesz jak! Mila! Najwspanialsza wiadomość jaką mogłem usłyszeć – pocałował mnie.
- Ulżyło mi i to bardzo.
- Ej Mała – lubiłam, gdy tak do mnie mówił. – Czego Ty się bałaś? Przecież wiesz, że Cię kocham i nic tego nie zmieni, a maleństwo doda uroku.
- No wiem, ale i tak miałam stracha.
- A że tak zapytam – usiadł mi na kolanach i popatrzył w oczy. – Dzieciak jest przed czy po ślubie..?
- 7tydzień, więc już małżeńskie – uśmiechnęłam się.
- To jeszcze lepiej! – był mega szczęśliwy. Pocałował mnie namiętnie.
Przez dłuższą chwilę nie odklejaliśmy się od siebie.
- No to teraz trzeba wybrać imię! – odezwał się w pewnym momencie. – Jeżeli dziewczynka to mi się podoba Marlena, Klaudia, hmm.. Łucja, o! Kasia też fajne albo..
On się nakręcił czy co? Jacie! Takiego szczęśliwego Pawła jeszcze nie widziałam. Nawet na weselu był spokojniejszy, a teraz się mu buźka nie zamyka.
- .. ewentualnie Karol. Co myślisz? – popatrzył na mnie.
- Że jesteś ciężki – wystawiłam mu język. – Miśku, w ogóle mamy kilka miesięcy na to. Teraz myślałam, żeby coś może pomyśleć o jakimś większym mieszkaniu? W sumie.. może na przyszły sezon, bo na razie to jest okej.
- No faktycznie – uśmiechnął się zagadkowo.
- Znaczy to w Bielsku jest dobre, ale przydałoby się coś dla naszego maleństwa też pomyśleć.
Paweł na chwilę umilkł, patrzył się tylko na mnie. W końcu się odezwał:
- Zbieraj się.
- Co? – co On kombinuje..?
- No ruchy. Zakładaj buty i jedziemy.
- Ale gdzie?
- Nie marudź, tylko chodź – pocałował mnie i sam się ubrał do wyjścia.
Trochę byłam zaskoczona, bo nie wiedziałam, o co mu chodzi.
Ruszyliśmy w drogę. Gdy minęliśmy znak, świadczący że wjeżdżamy do Bełchatowa, zgłupiałam całkowicie.

-----Perspektywa Zatorskiego-----
Ciekawe jak zareaguje, liczę, że się jej spodoba. Chociaż mogłem poczekać do końca..
- Powiesz mi wreszcie gdzie jedziemy? – Milena ciągle pytała o jedno.
- Oj kochanie, jak dojedziemy to się dowiesz.
- Ale Paweeeł – prosiła. – Weź powiedz.
- Zaraz będziemy.
Strzeliła udawanego focha.
Dojechaliśmy na miejsce. Mały domek z ogrodem. Złapałem Milcie za rękę i pociągnąłem od drzwi.
- Czyj to dom? – popatrzyła na mnie.
- Zobaczysz – puściłem jej oczko i sięgnąłem po klucze do kieszeni.
Przekręciłem zamek i pchnąłem drzwi. Milena ciągle patrzyła na mnie pytająco.
- Witaj w domu Kochanie – uśmiechnąłem się do niej i porwałem ją na ręce. – Obiecałem sobie kiedyś, że przeniosę Cię przez próg naszego domu. Może jeszcze nie ukończony, ale nasz.
Przestąpiłem próg domu, Milena była w mega szoku. Gdy postawiłem ją na nogi, odezwała się w końcu.
- Czekaj, czyli co? To jest NASZ DOM? Ale jak? Od kiedy?
- Od niedawna buduję go.
- Czemu tu? Przecież grasz w Bielsku, a potem niewiadomo jak na razie co będzie.. – popatrzyła na mnie lekko zagubiona.
- Ten sezon skończę w Bielsku, a potem wracam do Bełchatowa. Już się dogadałem z prezesem i kilka sezonów spędzę z powrotem w Skrze. Może tam zakończę karierę – uśmiechnąłem się do Mileny.
- Naprawdę? – była zaskoczona. – Jak cudownie! – rzuciła się mi na szyję.
- Chodź, zobaczysz czy Ci się podoba – złapałem ją za rękę i poszliśmy.
- ..tu będziesz mieć kuchnię.
- Duża – rozglądała się. – Ale zielona. Śliczna.
- Jedyne pomieszczenie na razie pomalowane. Pasuje..?
- Głupio się pytasz. Ale i tak dalej sądzę, że to sen – uśmiech nie schodził jej z ust.
- Chodź, został jeszcze ogród.
- Jest przestrzeń – miała roześmiane oczy.
- Żeby nasze maleństwo miało gdzie się bawić – stanąłem za nią i ją objąłem.
- W to nie wątpię. Tam będzie huśtawka, tam może piaskownica – zaczęła wymieniać. – O! a tam hamak!
- Jak sobie życzysz Skarbie – przytuliłem ją mocno i złapałem za brzuch, w którym jest najwspanialsza istota na świecie.

*****
no i koniec :D  może trochę zawaliłam epilog, ale ogólnie tak to chciałam przedstawić ;)
dziękuję za wszystkie komentarze, te pozytywne i negatywne! <3 jesteście WIELKIE!! :*

Jeśli to czytasz, pozostaw po sobie chociaż króciutki komentarz. Fajnie jeżeli znajdzie się ktoś kto to przeczyta ;)
pozdro :*

niedziela, 3 sierpnia 2014

Rozdział XXV



-----Perspektywa Natalii-----
- Dziewczyno, nie możesz tego tak zostawić!
- Ale co mam zrobić? – odezwała się Milena. – Boję się cholerne..
- Zadzwoń do Pawła, powiedz mu o wszystkim.
- Jasne! Rozwalę mu zgrupowanie. Wróci za niedługo..
- A do tego czasu Krzysiek z tą psycho Cię dopadną.. Brawo za inteligencję!
- Myślisz że mi łatwo.. nie wiem co robić! – w jej oczach na nowo pojawiły się łzy.
- Chociaż idź na policję!
- Ale..
- Żadnego ale. Chłopak chciał Cię zgwałcić, a ty chcesz to tak zostawić? – złapałam ją za rękę. – Milcia, myśl o sobie.
- Boję się..
- Czego? Wiemy kto Ci to zrobił, świadek jest, więc Krzyśkowi się nie upiecze.
- Tyle że nie wiem kto mi pomógł, nie wiem kto to.
- Znajdzie się go na facebook’u – puściłam jej oczko.
- Nawet nie wiem jak ma na imię! Nic o nim nie wiem.. – umilkła. – Zna się z Krzyśkiem.
- Mamy punkt zaczepienia. W jego znajomych się poszuka. Nie takich ludzi się znajdywało na fb.
- Pomyśle – nieśmiało się uśmiechnęła.
Jadłyśmy w ciszy szarlotkę. Widać było po Milenie, że jest zagubiona.
- Idziemy? – zagadałam, gdy skończyłyśmy konsumować ciacho.
- Noo już się zbieram.
- Ale na policję – uściśliłam.
- Błagam! Nie! – z przerażeniem na mnie popatrzyła.
- Jak nie teraz to kiedy? Proszę Cię.
Zawahała się na chwilę.
- Dobra, ale musimy się dowiedzieć jak się nazywa chłopak, który mi pomógł.
- Mówisz- masz! – wyciągnęłam telefon i odpaliłam fb. – Jak Krzysiek ma na nazwisko?
- Eee chyba Olszewski.
- No to bierzemy się do roboty.
Przez kilka minut przeszukiwałyśmy znajomych u Krzyśka. Kilku wydawało się Milenie podobnych.. W końcu olśnienie! Znalazł się- Wojtek.
- Ja Cię nie mogę! Przecież ja go znam. Syn koleżanki mojej mamy. Że też od razu go nie skojarzyłam – zaskoczyło mnie to.
- Yyy co?
- Nie ważne, liczy się to, że go znam i mam do niego numer. Od razu zadzwonię i pogadam z nim. Załatwimy od razu wszystko. Daj mi chwilę – ucieszyłam się na taki obrót sprawy.
Wybrałam nr Wojtka. Pogadaliśmy chwilę. Obiecał pomoc, zadeklarował się, że za niedługo po nas przyjedzie i pójdziemy na policję.
Tak też było. Po pewnym czasie podjechał po nas swoim peugeotem.
- Cześć, jak tam? – popatrzył na Milenę.
- Już lepiej. Nawet nie wiem czy Ci podziękowałam. Za szybko się to potoczyło.
- Nie ma o czym mówić – uśmiechnął się. – Ważne że Tobie nic nie jest.
- Koniec gadania – wtrąciłam się. – Jedziemy na tą policję czy co?
Milena kiwnęła głową zajechaliśmy pod jeden z bełchatowskich komisariatów. Popatrzyłam na Milę. Była jakaś nieobecna. Bałam się coraz bardziej o nią.
- Nie mogę.. Nie dam rady..
- Idziemy z Tobą, nie jesteś sama – zapewniałam ją.
- Czemu nie ma tu Pawła..? – łza spłynęła jej po policzku.
- To zadzwoń chociaż do niego. Poczekamy chwilę.
- Nie. Dobra, chcę mieć to już za sobą. Chodźcie.
Wysiedliśmy z auta i poszliśmy na komisariat. Z racji, że nie miałam nic wspólnego z tą sprawą, zostałam przed jednym z pomieszczeń, w którym zniknęli Milena, Wojtek i policjant.
Po jakiejś godzinie, Mielna razem z Wojtkiem wyszli na korytarz. Policjant coś im jeszcze powiedział i mogliśmy opuścić posterunek.
- I co? Załatwione wszystko? – zapytałam, gdy wsiedliśmy do auta.
- W sumie, to tak. Teraz muszą przesłuchać Krzyśka i wyjdzie wszystko.
- Mila, będzie dobrze. Jesteśmy z Tobą – chciałam ją jakoś pocieszyć.

-----Perspektywa Mileny-----
Najgorszy dzień w życiu! a na dodatek zostałam sama w domu, bo rodzice gdzieś rano wyjechali. Natalii nie mam co zawracać głowy, mieli z Kamilem jakieś plany na wieczór.
A w nocy? Cały czas miałam koszmary. Że Krzysiek mnie goni, że jestem sama w jakiejś łazience, że ktoś się do mnie dobiera! Jezu! Czemu to musiało spotkać mnie?!
-----Dwa tygodnie później-----
Sprawa z Krzyśkiem zamknięta. Chłopak przyznał się do wszystkiego, trochę posiedzi. Wziął na siebie też te groźby wysyłane do mnie. Nie wydał swojej wspólniczki, która jakby teraz ucichła..
A ja? Mam spotkania z psychologiem, rodzice nie pozwalają mi samej nigdzie wychodzić, zawsze ktoś ze mną jest.
Paweł o niczym nie wie. Na razie. Wiele razy w rozmowie przez telefon wyczuł, że coś jest nie tak, ale zawsze starałam się go zbyć, zmienić temat czy coś. Udawało się. Przez te dwa tygodnie, które minęły od tamtego zdarzenia nie widziałam się z nim. Kadra.. Wyjazdy.. Mecze.. A jak już był nawet w Polsce, to nie mógł się wyrwać ze zgrupowania. Jak się skończy Liga to może będziemy mieć dla siebie więcej czasu.

Przegrany mecz z Bułgarią w LŚ- ostatni w tegorocznej edycji dla naszych. Szkoda..
- Cześć Kochanie – usłyszałam w telefonie.
- Cześć Pawełku.. nawet nie wiem co powiedzieć.
- Nie musisz nic, wiemy że zawaliliśmy tą Ligę.
- Nie prawda, nie było źle. Walczyliście do końca.
- Taa.. Żałuję tylko, że nie mogłem czasami pomóc chłopakom na boisku.
- Ej, no co ty, nie było źle.
- Przynamniej będziemy mieć więcej wolnego.
- Haha jakiś pozytyw jest. A tak w ogóle to kiedy wracacie? – zapytałam.
- Jutro mamy samolot i koło 17-18 lądujemy w Warszawie.
- W Wawie? Tak daleko? Szkoda, tak to bym przywitała Cię na lotnisku.
- No co ty! Spotkamy się po powrocie do Bełka.
- Może wytrzymam beż Ciebie jeszcze ten jeden dzień.
- Wytrzymasz, wytrzymasz. A jutro wreszcie się zobaczymy. O 20 u mnie?
- Pasuje. Miśku, idę spać. Dobranoc.
- Słodkich snów. Śpij dobrze.

-----Następny dzień-----
Po kolejnej wizycie psychologa nie mogłam znaleźć sobie w domu miejsca, bo wiedziałam że siatkarze wylądowali właśnie na Okęciu.
Odpaliłam fb, włączyłam jakiś film, cokolwiek by czas zleciał do tej 20. Coraz więcej zdjęć pojawiało się na siatkarskich fan pagach z przylotu naszych. Aż w końcu znalazło się tam jedno z najgorszych jakie zobaczyłam.

-----Perspektywa Zatora-----
Wreszcie w Polsce! Mimo porażki w LŚ, na lotnisku było strasznie dużo ludzi by nas powitać. Wielu z nich nas pocieszało, inni pytali o przyczyny porażki, jeszcze inni przyszli po zdjęcia i autografy.
Wśród tłumu zauważyłem znaną postać, dziewczynę, która sprawiła mi wiele bólu. Stanęła przede mną.
- Cześć Kochanie! – odezwała się do mnie Anka- moja była.
- Co Ty tu..? – nie skończyłem mówić, bo dziewczyna namiętnie mnie pocałowała!
Zgłupiałem, ale „odkleiłem” się od niej.
- Co Ty odwalasz? – zwróciłem się do niej.
- No jak co? Witam się z moim ukochanym – sztucznie się uśmiechnęła.
- Czekaj.. CO?! Nas już nie ma! Sama to zakończyłaś, więc nie próbuj wrócić do mnie.
- Ale ja Cię wciąż kocham..
- Trzeba było o tym myśleć zanim znalazłaś sobie innego.
- Paweł, nie rób mi tego. Jesteśmy dla siebie stworzeni! – Anka próbowała wzbudzić we mnie współczucie.
- Chyba kpisz! My ze sobą już nigdy nie będziemy. Jestem szczęśliwy z inną.
- Taa.. Z Mileną. Pisałam do niej kilka razy, ale jakoś mi nie odpowiedziała.
- Te groźby to ty?! – wkurzyłem się.
- Jakie groźby? O czym Ty mówisz? – udawała głupią.
- Jesteś beznadziejna.. nie zbliżaj się do nas.
- Ale Paweł! spróbujmy chociaż – błagalnie na mnie popatrzyła.
- Ania! Zrozum, nie będziemy już nigdy razem. Przepraszam Cię, ale to koniec raz na zawsze.
- Nie mamy szans..?
- Przykro mi, ale nie.
- Szkoda.. Ale wiedz, że zawsze Cię będę kochać – ze łzami w oczach się oddaliła.
Było ciekawie.

-----Perspektywa Mileny-----
O co chodzi z tym zdjęciem? Paweł z Anką zatopieni w pocałunku.. Ale jak? Przecież to nie może być prawda! W każdej rozmowie przez tel mówił, że tęskni, że się nie może doczekać kiedy się znowu zobaczymy, że mnie kocha.. A teraz? Wrócił do Anki? DLACZEGO? Dlaczego nic nie powiedział.. To boli!
I po co chciał się spotkać dziś wieczorem? Żeby zerwać? Beznadzieja..
Nie wytrzymam tej godziny jeszcze! Muszę do niego zadzwonić.
Złapałam telefon, wystukałam numer Pawła, ale jakoś się bałam zadzwonić. Boję się prawdy.
Wdech – wydech – wdech – wydech.. Raz kozie śmierć! Wcisnęłam w końcu tą zieloną słuchawkę- nic. Kolejny raz- cisza.. Teraz jeszcze nie odbierze! Cholera no!!
Chodząc w kółko po pokoju, zastanawiałam się co ze mną jest nie tak, że Paweł postanowił wrócić do Anki.
Zadzwonił mi tel, rzuciłam się do niego z nadzieją że dzwoni Paweł. pomyłka, to Anka!! Nie odebrałam, nie mogłam. Wszystko było dla mnie jasne. ONI SĄ RAZEM!
Ubrałam się. Wyszłam z domu. Musiałam coś ze sobą zrobić. Tylko co?

-----Perspektywa Pawła-----
Nareszcie w domu! Trzeba trochę ogarnąć mieszkanie, rozpakować się i wgl. Muza na fulla i do roboty.
Po ponad pół godziny zauważyłem, że mam nieodebrane połączenie od Mileny, próbowałem się do niej dodzwonić, nic to nie dało. Czy coś się stało?
Miałem nr do Natalii, zadzwoniłem do niej. Nie wiedziała nic o Mielnie. Próbowałem jeszcze kilka razy dodzwonić się do ukochanej.. Co jest grane?

-----Perspektywa Mileny-----
Poszłam do parku. Chciałam pomyśleć. Paweł dzwonił do mnie jeszcze kilka razy. Może powinnam odebrać?
Czułam że łzy płyną mi po policzkach, nie potrafiłam ich zatrzymać.
Zadzwoniła do mnie Natalia.
- Mila! Co jest? Gdzie jesteś? Paweł się martwi..
- A gdzie mogę być..? – powiedziałam przez łzy.
- Zaraz będę. Nie ruszaj się stamtąd.
- Ale nie mów nikomu.
- Już jadę.
Po 15minutach przyjaciółka stanęła przede mną.
- Co Ty tu robisz? Co się stało..? – od razu zapytała.
- Paweł wrócił do Anki..
- Że jak?!
- Na fb było ich zdjęcie z lotniska jak się całują..
- Jezu Mila to pewnie fotomontaż. Nie zrobiłby Ci czegoś takiego.
- Skąd możesz wiedzieć?! – podniosłam się z ławki. – Nie znasz Go.. I wychodzi na to że ja też go nie znam – ruszyłam w stronę domu.
- Ej Mila. Weź się uspokój i pogadaj chociaż z nim – Natala ruszyła za mną.
- Jaasne..
Szłam po chodniku. Nata obok mnie.
- Milena, obiecaj mi że nie zrobisz nic głupiego!
- Wariatką nie jestem. Napiszę mu tylko sms’a.
- Hmh.. A w sms’ie co będzie? – stanęła przede mną.
- Że to koniec? Zrobię to, zanim on będzie pierwszy – wyciągnęłam telefon.
- Nie pozwolę Ci – porwała mi mojego Samsunga z ręki.
- Bo co? Moja sprawa co ze sobą zrobię.. Nie pozwolę sobą manipulować – wzbierała we mnie jeszcze większa złość.
Siła wyrwałam jej mój telefon. Przyjaciółka zachwiała się u wypadła na jezdnie wprost pod nadjeżdżający samochód!
Pisk opon..
Wrzask Natalii..
- Nieee!!! – krzyknęłam ale było za późno.
Auto zahamowało, lecz Natalia odbiła się od maski i upadła na asfalt.
- Co ja zrobiłam? – podbiegłam do nieprzytomnej przyjaciółki.
Z  pojazdu wysiadła kobieta kierująca autem.
- Czy wszystko..? – odezwała się dziewczyna.
- Dzwoń po pogotowie! – rozkazałam.
Wróciła do auta. Ja klęczałam przy przyjaciółce.
Co się robi w takich momentach? Zajęcia z PO miałam, ale co z tego skoro pustka w głowie?
- Co z nią? – po chwili stanęła przy nas właścicielka auta.
- Nieprzytomna – mówiłam przez łzy. – Masz jakiś koc albo coś w aucie?
- Jasne chwila.. – przyniosła kolorowy koc i przykryłyśmy Natalię, której głowa była oparta na moich kolanach.
- Milena spokojnie, będzie dobrze.. – odezwała się do mnie.
- Skąd mnie znasz? – popatrzyłam na nią. Gorzej być nie może. Autem kierowała.. ANKA! Jezu jeszcze jej tu brakowało.
- Niestety ale znam..
- Jeszcze Ciebie tu brakowało.
- Uspokój się. Z Nią będzie okej, mocno nie oberwała.
- Ona jest w ciąży idiotko! – wydarłam się na Ankę.
- O cholera..
- Nie odzywaj się.. błagam..
Anka odeszła od nas i stała przy aucie nerwowo przebierając rękami.
Wreszcie przyjechała karetka i policja. Wzięli Natalę do szpitala a nas przesłuchiwali. Całe zajście będzie dopiero można ocenić, gdy dowiemy się co z Natą.
Policja odjechała. Zostałyśmy same.
- Zadowolona? – zwróciłam się do Anki.
- Z czego? Że potrąciłam twoją przyjaciółkę? Myśl co mówisz..
- Nie z tego.. tylko że jesteś z Pawłem z powrotem?
- Co? My nie jesteśmy razem.. Wsiadaj do auta, pojedziemy do szpitala.
- Jak nie jesteście? – trochę się zdziwiłam. Wsiadłyśmy do samochodu.
- Normalnie.. On Ciebie kocha.
- Ale.. widziałam zdjęcie jak się całujecie na lotnisku..
- Niby tak, ale..
Anka opowiedziała mi co się tam wydarzyło. Ale ze mnie idiotka. Jak mogłam zwątpić w Pawła.. Jeszcze przez to, że jestem uparta, Natalii może coś być, oby tylko nie straciła dziecka!!
Dotarłyśmy do szpitala. Nie zważając już na Ankę, szukałam sali gdzie mogłaby leżeć moja przyjaciółka. Lekarze nie pozwolili mi wejść, była jeszcze nieprzytomna, ale jej i dziecku nic nie zagrażało. Po chwili przyjechał Kamil. Przytuliłam się do niego.
- To moja wina – ryczałam coraz bardziej.
- Nawet tak nie mów. To był wypadek.
- Gdybym nie była taka głupia..
- Spokojnie – próbował mnie pocieszyć.
Przez dobre 40 minut siedzieliśmy na korytarzu. W końcu Kamil nie wytrzymał w bezczynności, pytał lekarzy co z nią, chodził tam i z powrotem po korytarzu. Ja ukryłam twarz w dłoniach i płakałam. Nie wierzę że coś takiego się stało.

-----Perspektywa Pawła-----
Zadzwoniła do mnie Anka. Przyjaciółka Mileny wpadła jej pod auto. Obie są w szpitalu. Milcia jest cała, wie już o całym zajściu na lotnisku. Jadę tam!
Odnalazłem piętro na którym leżała Natalia. Zauważyłem Kamila chodzącego po korytarzu.
- Cześć, co z Natalią? – zapytałem od razu.
- Już lepiej, ale robią jej jeszcze badania. Najważniejsze, że dziecku nic nie jest.
- Całe szczęście.. A Milena? – popatrzyłem na ukochaną. Siedziała na jednym z krzesełek, twarz miała ukrytą w dłoniach.
- Obwinia się o wszystko – odezwał się po chwili Kamil. – Pogadaj z nią.
- Będzie trudno..
Zaryzykowałem. Podszedłem do Mileny, kucnąłem przed nią.
- Skarbie.. – podniosła głowę. – Porozmawiaj ze mną.
- To moja wina – płakała. – Jestem idiotką..
- Nie mów tak – złapałem ją za ręce.
- Zobaczyłam jedno durne zdjęcie i zwątpiłam w Ciebie. Przepraszam, nie powinnam.. Przecież nigdy nie dałeś mi powodu do zazdrości, a ja głupia nie dałam Ci wytłumaczyć nawet nic. Potem Natala wpadła pod ten durny samochód. Wszystko moja wina. Mogłam..
- Ej, ej! Spokojnie, stój – powstrzymałem ją od dalszych słow. – Nic nie jest Twoją winą.
- Jest, przecież mogłam siedzieć w domu na dupie, a nie iść do tego durnego parku. Jak Natalii coś się stanie, to się chyba powieszę!
- Nawet tak nie mów. Jestem z Tobą i nie zostawię Cię już samej. Nikt się do ciebie nie dobierze nigdy więcej – wiedziałem o incydencie z łazienki szkolnej.
- Skąd wiesz? – przerażona popatrzyła na mnie.
- Natalia zadzwoniła do mnie kiedyś. Przepraszam, że naraziłem Cię na coś takiego.
- Nie, nie! To moja wina.. Ja Cię przepraszam. Wszystko to moja wina.. – rozpłakała się jeszcze bardziej.
- Już dobrze, jestem z Tobą – pocałowałem ją w czoło. – Nigdy Cię nie zostawię. Kocham Cię najmocniej na świecie.

*****
no to OSTATNI rozdział :D skończyłam, tak nijak, bo pomysłu nie umiałam ująć w słowa :( ale.. pogodzili się i jest taki tragiczny happy end :P
liczę, że przez całość zbytnio Was Moje Kochane nie zanudziłam :P
w przyszłym tyg walnę jeszcze epilog i zniknę ze świata blogów :D 
wybaczcie, za wszystkie pomyłki, literówki i tego typu :D starałam się poprawiać ;)

Jeśli to czytasz, pozostaw po sobie chociaż króciutki komentarz. Fajnie jeżeli znajdzie się ktoś kto to przeczyta ;)
pozdro :*